Za stołem siedzimy ja i Trauberg odcz) tując decyzję o zamknięciu FEKS-u. Ze ścian zwisaj* zerwane już do połowy plakaty filmów przygodowycl i komicznych; większa część długiego transparentu wiszą cego pod gzymsem zamalowana jest czarną farbą, możne tylko rozpoznać: „…iej…yć…kiem…kim…kiem” (dawniej: „Lepiej być młodym szczeniakiem niż starym rajskim ptakiem!”). Ponury nastrój łagodzi optymistyczna plama (realizm treści stapia się z romantyczną wizją ideału): za oknem świeci słońce, uśmiechnięci promieniście spacerują bohaterowie pełnych radości życia komedii z końca lat trzydziestych; któryś z nich zwrócił głowę ku oknu, jak gdyby wołając: – Chodźcie do nas, jeszcze nie jest za późno!”. Przyznajmy, że trudno o trafniejszy obraz tego, co wymalowano FEKS-om w dziesiątkach prac krytycznych i niejednej historii filmu. Kozincew stwierdza, że nie miało to nic wspólnego z rzeczywistością. Po prostu w roku 1927 powstał Leningradzki Instytut Sztuk Scenicznych i warsztat FEKS-ów włączono do wydziału filmowego; te same osoby robiły dalej to samo, tylko na innej ulicy. Autor nie może jednak darować krytyce, że powtarzając schematyczne ogólniki ugruntowała fałszywą tradycję: omawianie tego okresu zaczynano od obrzucania FEKS- -ów błotem i uparcie twierdzono, że wychowankowie studia zostali wybitnymi artystami wbrew temu, czego się tam nauczyli.
