Do kontrataku przystąpli jednak natychmiast adwokaci Anity Stewart. Oskarżyli Vitagraph o uniemożliwianie aktorce wglądu w dochody z własnych filmów oraz narzucanie jej siłą niestosownych ról i kiepskich reżyserów, którzy nie potrafili wykorzystać jej talentu; co więcej – twierdzili adwokaci — gdy wszystko to zaczęło fatalnie odbijać się na jej zdrowiu, wytwórnia nie wykazała żadnego zainteresowania stanem psychicznym i fizycznym gwiazdy, która stanowiła filar jej produkcji. Po efektownych woltach obu stron na sali sądowej, Vitagraph wygrał ostatecznie sprawę, a orzeczenie nowojorskiego trybunału nabrało mocy precedensowej. Uznano mianowicie, że każdy dzień „strajku” kontraktowej gwiazdy, powodujący zatarg z wytwórnią ze szkodą dla tej ostatniej — przedłuża automatycznie jej kontrakt o jeden dzień. Niedopuszczalne są również wszelkie zabiegi konkurencji zmierzające do złamania kontraktu przez gwiazdę z macierzystą wytwórnią. Toteż Vita- graph wystąpił przeciwko Mayerowi ze skargą o odszkodowanie w wysokości 250 000 dolarów „za konspiracyjne machinacje, mające na celu złamanie kontraktu przez Anitę Stewart”. Zgodnie zaś z kontraktem aktorka musiała nakręcić jeszcze dwa filmy dla Vitagraphu. Ale Mayer, chcąc wreszcie mieć gwiazdę dla siebie, wykupił od Vitagraphu oba nie ukończone jeszcze filmy za sumę 70 000 dolarów. W rezultacie osiągnął swój cel dopiero w sierpniu 1918 roku. Nadrabiał miną i twierdził, że żadna wytwórnia nie miała jeszcze takiej reklamy, i to przed swym powstaniem.
