W filmie Kozincewa nietrudno odnaleźć cechy poetyckości charakterystyczne zarówno dla stylu samego reżysera, jak i innych twórców radzieckiej szkoły. Sugestywna symbolika obrazów — ów biały jeździec, który wjeżdżając do Elsynoru przekracza granicę światła i cienia; owe konie szalejące w przestrachu, gdy zjawia się duchsojca; owa klatka-więzienie zamykajqca Ofelię podczas wkładania uroczystych szat – wszystko to koresponduje z emocjonalizmem stylu radzieckiej klasyki. Kozincew odchodzi daleko od geometrycznego monumentalizmu Eisensteina; słusznie ktoś zauważył, że jest bliższy Dowżence. Jednocześnie całkowicie nowym elementem, chyba w całej kinematografii radzieckiej, jest żywiołowe, a przy tym nasycone intelektualną refleksją, aktorstwo Smoktunowskiego. Znakomicie przystaje ono do realistycznej koncepcji Kozincewa. Do realizmu samej inscenizacji dochodzi reżyser trudną drogą odrzucania tysiąca pokus, jakie nieustannie 1 nasuwa mu plastyczna materia spektaklu. Odrzuca więc 1 kolejno teatralne umowności, „monumentalność”, „ko- 1 stiumowość”, „dekoracyjność”, „charakterystyczność”, | manieryczne podrabianie w kompozycji obrazów płócien starych mistrzów; musi powściągać Smoktunowskiego, j który zafascynowany „działaniem” wynalazł jakąś „mu- ! zykę rąk” towarzyszącą każdej frazie wiersza. Gdy cho- ! dzi o stworzenie właściwej atmosfery niektórych scen, sygnałem ostrzegawczym jest dlań nawet Tomek Sa- wyer.