Co więcej – z tej dokonanej w roku 1968 analizy wynika, że niemy film Kozincewa i Trauberga swą wiernością wobec oryginału przewyższa dźwiękową adaptację tegoż utworu zrealizowaną przez Aleksieja Batałowa w przeszło 30 lat po filmie FEKS-ów.
I jak nie miał uśmiechać się Kozincew na svyoim Olimpie? Dawna tradycjonalistyczna historia kina radzieckiego zwykła kłaść duży nacisk na przełom, jaki miał nastąpić w twórczości Kozincewa i Trauberga po likwidacji warsztatu FEKS-ów w roku 1927. Według tej wersji, „forma- liści” mieli uświadomić sobie wreszcie wszystkie popełnione w młodości grzechy ekscentryzmu, dzięki czemu otworzyła się przed nimi prosta i szeroka droga realizmu. Wkroczyli na nią z początkiem lat trzydziestych przygotowując się do realizacji swego kluczowego dzieła — Trylogia o Maksymie. „Pisano o tym tak dużo i często — wspomina Kozincew w »Głębi ekranu« – że uwierzyłem sam w to wyda- rzenie i nawet zacząłem je sobie dokładnie przedstawiać. Wyobrażałem je sobie tak, jakby wyszło spod pędzla kiegoś sławnego malarza-monumentalisty (…); jawiło się płótno olbrzymich rozmiarów zatytułowane »Przyz nie się do błędów« albo »Wreszcie zrozumieli…«, płótnie pokój wymalowany ciemnobrązowymi i szar farbami: na krzesłach siedzą w pełnych skruchy pozc młodzi ludzie (jedni nisko skłonili głowy.
