Terminy nagliły, wytwórnia rozpoczęła realizację filmu w oparciu o dawną koncepcję, a Brecht i kompozytor Kurt Weill wnieśli przeciwko niej skargę sądową. Domagali się przerwania produkcji względnie zakazu wyświetlania gotowego filmu, jeżeli nie zostaną uwzględnione ich żądania jako autorów. Właściwy sens procesu zaczął się ujawniać wtedy, gdy ze strony producenta padło pod adresem Brechta pytanie: Czy zgadza się pan zrezygnować ze wszystkich swoich praw, gdy wypłacę panu 25 tysięcy marek, względnie jaka suma może zlikwidować cały spór? Brecht: – Tu nie chodzi o materialną stronę sprawy. Pisarz starał się za wszelką cenę uczynić z procesu pokazową rozprawę przeciwko systemowi kapitalistycznemu, w którym każdy twórca i jego dzieło są bezbronne i stają się przedmiotem spekulacji a w konsekwencji narzędziem tegoż systemu. „Proces stawał się coraz bardziej – ze wszystkimi momentami upragnionej przez Brechta publicity – pełną rozmachu inscenizacją politycznego »teatru«, w której oskarżający i oskarżeni są bezpośrednio współaktorami i odtwarzają publicznie te role, które grają w społeczeństwie” – pisze w swej książce Gersch.
