Pierwszą czynnością, podczas której fotoamator jak gdyby mimo woli przystępuje do komponowania, jest obserwowanie upatrzonego tematu przez celownik. Dotyczy to zwłaszcza posiadaczy kamer małoobrazkowych. Fotografując, muszą oni chcąc czy nie chcąc dokonać wyboru pomiędzy ustawieniem kamery w pionie lub w poziomie. Początkujący amatorzy postępują przy tym dość zabawnie, przekręcając kamerę nie tylko o 90°, ale niekiedy o całe 180°, co przysparza im późniejszych kłopotów przy opracowywaniu powiększeń w ciemni (niektóre obrazki (klatki) ukażą się na desce montażowej aparatu do powiększeń do góry nogami). Pion czy poziom? Czy krótszy bok prostokąta, w którym znajdzie się obrazek, ma leżeć u dołu, czy z boku? Na pozór sprawa błaha, przy bliższej analizie nabiera wagi. W grę wchodzą przyzwyczajenia nas. Europejczyków, czytających z lewa w prawo. Podświadomie w ten sam sposób odbieramy wrażenia, których źródłem jest informacja nie napisana, lecz zobrazowana. W konsekwencji obrazek poziomy, odczytywany zgodnie z „naturalnym stanem rzeczy” od lewej strony w prawo, budzi wrażenia spokoju czy porządku. Inaczej będzie przy układzie pionowym. Wzrok wówczas błądzi w górę i w dół, szukając jakiegoś oparcia. Format poziomy sugeruje oglądającemu, iż „coś jeszcze” dzieje się poza ramami obrazka (klatki), zaś format pionowy bardziej zdecydowanie przykuwa zainteresowanie widza do przedstawionej treści. Pion ma mieć coś z ogromu, wysokości, pięcia wzwyż, jest bardziej uroczysty, niespokojny. Są to oczywiście tylko rozważania, a nie reguły zalecane do stosowania.
