W jakim sensie odpowiadała temu pojęciu Greta Garbo? Arnold Genthe: „Jej twarz posiadała niezwykłą zmienność ekspresji i w ciągu jednej godziny moja kamera uchwyciła szereg niecodziennych póz i ustawień tak różnych od siebie, że z trudem można było uwierzyć, że to jedna i ta sama dziewczyna”. Dopiero gdy jedno z tych zdjęć trafiło na okładkę magazynu „Vanity Fair”, a inne do rąk urzędników z MGM, sceptyczni dotąd fabrykanci gwiazd przekonali się ostatecznie, że jednak gra jest warta świeczki. Tak jak kamera pracująca na przyśpieszonych obrotach przyszła z pomocą stremowanej, roztrzęsionej aktorce w Zatraconej ulicy, tak w Hollywood obiektyw staje się jej głównym partnerem na planie. Greta poznaje dokładnie właściwości kamery, wie, że to najczulszy mikroskop, który w każdym drgnieniu jej twarzy potrafi odkryć najgłębszy dramat. Niezwykła zdolność przeobrażania się z pomocą kamery wyjaśnia też, czemu Greta Garbo najbardziej przyjaźniła się na planie z operatorami, a zwłaszcza, czemu taką ufnością darzyła Williama Da- nielsa, autora zdjęć większości jej amerykańskich filmów. Zdawała sobie sprawę, że w rękach operatorów spoczywa znaczna część jej sukcesu. Mogła teraz z każdym filmem coraz bardziej świadomie doskonalić i wy- subtelniać technikę swej gry.
