man capturing a photo

MONOLOG-PODSUMOWANIE SAMA GOLDWYNA

Po latach Goldwyn wspomina: „Do trzech razy sztuka. Mieliśmy potem kilka spotkań z Anną Sten i jej mężem. Nawet przyjemnych. To bardzo mili ludzie. Wspólnie zdecydowaliśmy, że trzeba postawić krzyżyk. A ja, patrzqc wstecz, wspominam ów wieczór, gdy siedziałem w sali projekcyjnej, oglqdałem tych przeklętych Karamćzowów i nagle ona pojawiła się na ekranie! Mówię wam, wszystko we mnie zaczęło wołać, że ona będzie największym zjawiskiem w historii kina. I wielu innych myślało tak samo, możecie mi wierzyć… ! gdy teraz tu siedzę i dzień w dzień przychodzą do mnie ludzie z genialnymi pomysłami i powiadają: »Ależ jestem tego pewien…«, »Wiem, co to będzie, daję głowę…«, »Ja ci gwarantuję…«, »Nie ma najmniejszej wątpliwości…« — ja tylko patrzę na nich i uśmiecham się w duchu. Bo ja mam coś do powiedzenia o tym całym businessie: nikt niczego nie wie. Może komuś się zdawać, można sobie myśleć, można przeczuwać, ale nikt nie może w i e- d z i e ć… Dlatego ja robię filmy dla własnej satysfakcji, z nadzieją, że spodobają się wszystkim i wszędzie. Muszę nieustannie zgadywać. Ale staram się przede wszystkim zadowolić siebie, i to jest najważniejsze. Mnie musi się to podobać. Ale czasem, gdy film jest już gotowy, to nawet mnie się nie podoba. I co ja mogę na to poradzić…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *