Przyjmuje się szacunkowo, że Polacy posiadają około trzech milionów aparatów fotograficznych. Około dwieście tysięcy fotoamatorów wyposażyło swe indywidualne czy klubowe laboratoria w powiększalniki. A to znaczy, że przystosowali się oni do pracy samodzielnej, że zamierzali własnoręcznie wywoływać swe błony i powiększać negatywy. Około osiemdziesięciu tysięcy naszych rodaków zrzeszyło się w przeróżnych regionalnych stowarzyszeniach fotograficznych i bierze udział w życiu tych instytucji, w konkursach i wystawach. Na podstawie przytoczonych liczb można jednak wysnuć i dość zaskakującą „odwrotną stronę medalu”. Otóż około dwóch milionów właścicieli aparatów fotograficznych trzyma je w szufladach i w ogóle nie fotografuje. Z całą pewnością ponad sto tysięcy amatorów posiadających własne laboratoria nie wykorzystuje ich wcale. Dlaczego tak się dzieje? Sądzę, że przyczyn jest wiele, ale chwilowe braki w zaopatrzeniu w materiały fotograficzne i chemikalia na pewno nie są przeszkodą najważniejszą. Może chowa się głęboko aparat, by wyjąć go raz do roku, podczas wakacji? Może brak książki, która ominie straszliwie zawiłe i dość nudne dociekania na temat optyki, chemii, sensytometrii, metody addytywnej i subtraktywnej w fotografii bez znajomości których można doprawdy świetnie fotografować!
